Sobotnie odwiedziny w schronisku do udanych trudno zaliczyć. Wszystko z powodu nieporozumień wynikających z interpretacji kilku zapisów w dokumentach. Pierwszy to "Zasady zachowania się wolontariuszy w schronisku" opracowany przez nas w celu szkolenia naszych wolontariuszy. W dobrej wierze pokazaliśmy jego kopię kierownictwu schroniska, które teraz postanowiło zastosować go jako swój regulamin. A tam są dwa zapisy:
- wolontariuszom zabrania się samowolnego wchodzenia do boksów
- wolontariuszom zabrania się prac przy zwierzętach bez zgody kierownika schroniska
Na tej podstawie zabroniono nam wchodzenia do boksów.
Tymczasem nikt nie zwrócił uwagi na słowo "samowolne" - a zatem bez powiadamiania pracowników. Po poinformowaniu pracownika nie ma przeszkód aby tam wejść - chyba, że zwierzęta są agresywne, bądź chodzi o izolatki.
Ponieważ kierownik podpisał umowę o wolontariacie zgodził się na naszą pracę ze zwierzętami - nie można zatem zabraniać nam jej wykonywania powołując się na brak jego zgody.
Pokazano nam też - tym razem w Regulaminie wolontariatu - zapis, że psy z boksów wyprowadzane są w kagańcach. Owszem - ale w momencie ustalania tego regulaminu mowa była o spacerach poza teren schroniska. Ponieważ jednak nie ma takiej możliwości to i to zdanie nie ma zastosowania w praktyce.
Jednym słowem nadal rzuca się nam kłody pod nogi wynajdując coraz inne przeszkody na zasadzie "nie kijem go to pałą".
Ostatecznie w sobotę tylko szczeniaki były poza boksem, a my nie weszłyśmy nigdzie. Pospacerowaliśmy po schronisku głaszcząc psiny przez kraty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz