Tylko Przyjaciele Zwierząt - Opoczno


Witamy na blogu Tylko Przyjaciele Zwierząt - Opoczno. Przedstawiamy tutaj zwierzęta szukające domów będące pod naszą opieką w hotelach, gminnym schronisku oraz te przebywające na ulicy.




niedziela, 31 lipca 2011

Zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem zmiany ustawy o zwierzętach.


Nasze Towarzystwo angażuje się nie tylko w interwencje mające na celu poprawę życia zwierząt na terenie  gminy Opoczno, lecz także w ogólnopolskie akcje dotyczące długofalowej poprawy sytuacji  braci mniejszych. Z Internetu dowiedziałyśmy się o obywatelskim projekcie Ustawy o Zwierzętach. Po zapoznaniu się z treścią proponowanych zmian postanowiłyśmy przenieść tą inicjatywę na teren Opoczna. Głosy zbierałyśmy wśród rodziny, znajomych oraz w Salonie Strzyżenia Psów i Kotów w Opocznie. Mimo iż miałyśmy tylko 2 tygodnie na zbieranie podpisów, udało nam się ich zebrać 97.  Dzięki zaangażowaniu naszego Towarzystwa oraz wszystkich pro zwierzęcych organizacji i osób prywatnych działających na terenie Polski zostało zebranych 224736 głosów, co oznacza iż było ich ponad dwa razy więcej niż wymagane ustawowo minimum, by projektem zajął się Sejm.
28 lipca trzy sejmowe komisje przyjęły ten projekt, natomiast Sejm będzie rozpatrywał go w sierpniu. Informacje o przebiegu tej akcji na pewno będziemy umieszczać na naszym blogu! Trzymajcie kciuki za jej  powodzenie! Więcej informacji na stronie: www.koalicja.org.pl  

środa, 27 lipca 2011

Kastracja Kiszka

Historia Kiszka podobna jest do historii wielu psów. Pewnego dnia pojawił się na naszym osiedlu prawdopodobnie wyrzucony przez dotychczasowego pana. Wałęsał się tutaj karmiony przez mieszkańców i rozpieszczany przez dzieci. Bardzo towarzyski chętnie "odprowadzał" na spacery okolicznych właścicieli czworonogów. Ale przyszła sroga zima. Pieska żal było zostawić na mrozie. Czasem ktoś litościwie uchylił mu drzwi od piwnicy - do momentu gdy inni sąsiedzi tego nie zauważyli i Kiszka nie przegonili. Ostatecznie jedna z naszych Pań zabrała go do mieszkania - pomimo, iż ma już kilka przygarniętych suczek. To miało być rozwiązanie tymczasowe. Pies został u niej na stałe.
Ponieważ dobro zawsze należy nagradzać postanowiliśmy sfinansować kastrację psa.
Dziś rano Kiszek przeszedł operację usunięcia "klejnotów". Był bardzo dzielny. Po zabiegu jest jeszcze nieco osowiały, ale już próbował dobrać się do szwów, więc dla bezpieczeństwa ma założony kołnierz.


wtorek, 26 lipca 2011

Piejo kury piejo....

Niedawno otrzymaliśmy list z prośbą o "podjęcie działań zmierzających do zlikwidowania zakłócania nocnego spokoju przez przeraźliwe i głośne dźwięki wydawane przez koguty" na jednej z posesji. Autorzy listu zawiadamiali także o innych zwierzętach trzymanych w nieodpowiednich warunkach.
Wybrałyśmy się wybadać sytuację. Krótka rozmowa z właścicielką posesji wyjaśniająca kim jesteśmy i po co się u niej pojawiłyśmy i wchodzimy na podwórko. Kobieta bez żadnych oporów zgadza się pokazać nam swoje zwierzaki. Są więc dwa psy - większy przy budzie i mniejszy biegający luzem, jeden kot, kilka gołębi i ów nieszczęsny drób - sprawca zamieszania - dwie kury i jeden kogut. Żadne ze zwierząt nie wygląda na zaniedbane. 
Nasza rola w tej sprawie zakończona. Kogut pieje - taka jego natura. Jednak nocnymi hałasami muszą zająć się inne służby.

Schronisko -odc. 3

Dziś brama schroniska stała otworem gościnnie zapraszając nas do środka. Pełne zapału do pracy przekroczyłyśmy progi. W planach był spacer z suczkami z boksu nr 16. Ale jak to czasem bywa z planami - nie zawsze są warunki do ich realizacji. My napotkałyśmy na opór ze strony samych psiaków. O ile przez ogrodzenie boksu pchają się do głaskania skacząc po sobie nawzajem, o tyle przy próbie wyprowadzenia ich z boksu wpadały w panikę. Dałyśmy więc spokój wyprowadzaniu - socjalizacja wyglądała w ten sposób, że to my pofatygowałyśmy się do nich do boksu i tam odbywało się głaskanie i próby czesania.
Jeszcze jedna próba spaceru podjęta została z suczkami z boksu nr 12. Tym razem odniosłyśmy maleńki sukces - jedna pannica pozwoliła się wyprowadzić. Wyczesana została na zewnątrz i przeszła się na smyczy po okolicy.
Wygląda na to, że czeka nas o wiele więcej wysiłku niż zakładałyśmy przy pierwszej wizycie w schronisku. Psiaki boją się smyczy, nie nawykły do wychodzenia z boksów. Fatalnie wygląda ich sierść (zwłaszcza tych długowłosych) i pazury. Niektóre mają na ciele rany. Chciałoby się od razy psy wykąpać, wyczesać, wystrzyc - ale niestety potrzeba na to czasu, aby zwierzęta nas poznały, zaufały nam i pozwoliły na te wszystkie zabiegi.

Dziewczyny z boksu 12 :)

Masza i czesanie.

"Uśmiech proszę" - Tenora pozuje do fotografii.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Joker jedzie do domu

Dziś kolejny piesek wyruszył na spotkanie nowego, lepszego życia. Przed Jokerem długa podróż - aż w okolice Szczecinka. Zamieszka na dużej farmie jako "szef podwórka", co z pewnością przypadnie mu do gustu. Nowi Państwo mają także inne zwierzęta, więc na brak towarzystwa nie powinien narzekać.
Relację z podróży i pierwszych dni w nowym otoczeniu zamieścimy wkrótce.
Powodzenia Joker!

niedziela, 24 lipca 2011

Kociaki do wzięcia

Niniejszym oficjalnie informujemy o otwarciu na naszym blogu nowej podstrony - Kociaki do wzięcia ;) Będziemy tam zamieszczać informacje dotyczące kotków do adopcji. Obecnie mamy dwie cudowne kociczki - Bajkę i Różyczkę. Zapraszamy do pooglądania zdjęć i poczytania. A później czekamy na telefony :)

piątek, 22 lipca 2011

Dzisiaj do domu pojechała żywiołowa Baśka. Mamy nadzieje, że szybko zaakceptuje nowych właścicieli i nowe miejsce. Niedługo ją tam odwiedzimy.
Zyskałyśmy jednak nowego podopiecznego Wiesia - uciekiniera ze schroniska - recydywistę ;)
A oto i on sam we własnej osobie


Jego historię można przeczytać w zakładce "Pod naszą opieką". Dziś był z nami u lekarza - dostał dwa zastrzyki (antybiotyki ze względu na liczne rany i masę powbijanych w skórę kleszczy) i kropelki do odpchlenia. W poniedziałek kolejna wizyta.

Schronisko

Dziś o godz. 11:03 mimo padającego deszczu zgodnie z wcześniejszymi uzgodnieniami pojawiłyśmy się przed bramą schroniska zaopatrzone w smycze do wyprowadzania psiaków, akcesoria do ich pielęgnacji i oczywiście smakołyki. Ku naszemu zdziwieniu pracownik schroniska powitał nas słowami "W jakiej sprawie?". Wyjaśniłyśmy. Pan wyciągnął telefon i zadzwonił do kierownika. Najpierw słuchał, a usłyszałyśmy: "To nie wpuszczać?". I nie wpuścił.
Do pracownika pretensji mieć nie możemy - nie on decyduje. Co innego kierownictwo, które umawia się nami na konkretny dzień i godzinę, a później zastajemy zamkniętą bramę. Skoro my potrafimy uszanować to, że oni pracują do 15: 30 i dostosować do tego nasze wizyty (co nie jest łatwe, bo większość nas także pracuje w tych godzinach) to spodziewamy się także poszanowania przez nich naszego czasu, który poświęcamy np. na dojazd do schroniska. Wystarczył przecież jeden telefon z informacją, że tego dnia nie da rady. Jesteśmy zniesmaczone całą tą sytuacją i czujemy się lekceważone przez zarząd schroniska.

A tak mokniemy przed schroniskową bramą.

środa, 20 lipca 2011

Kontrole

Wczoraj i dziś przeprowadzane były kontrole poadopcyjne zlecone nam przez schronisko. Do sprawdzenia mieliśmy dwa adresy - do każdego domu wydane zostały po dwa pieski.

W wyniku kontroli domu nr 1. stwierdzono, że zwierzęta mają bardzo dobrą opiekę i doskonałe warunki bytowe. Psy są w doskonałej kondycji - są zadbane, radosne i wesoło rozrabiają na podwórku. Zupełnie inaczej rzecz się ma w domu nr 2. Po przybyciu na miejsce okazało się, że działka znajdująca się podanym adresem jest niezabudowana i niezamieszkała. Z rozmowy z sąsiadem mieszkającym obok wynika, że pan, którego nazwisko widnieje na karcie adopcyjnej wcale nie mieszka w okolicy. Jednym słowem ktoś kogoś nabija w butelkę.

wtorek, 19 lipca 2011

Pożegnania i powroty

Wczoraj wieczorem do nowego domu pojechała Iszka. Zamieszkała w Łodzi w domu z ogrodem i dwójką innych psów. Nowi Państwo zakochali się w niej już na pierwszym spotkaniu kilka dni temu. Jesteśmy przekonani, że sunia będzie miała u nich bardzo dobrze. Mimo tego przy pożegnaniu małej popłynęło kilka łez.
Tymczasem dotarły do nas wieści, że Elza już po raz drugi uciekła ze swojego nowego domu i wróciła znów na tę działkę gdzie się wcześniej oszczeniła. Właściciele działki postanowili Elzę zatrzymać - uznali, że ona po prostu sama ich wybrała. Bardzo nas cieszy takie rozwiązanie. A Panu, który ją adoptował zaproponujemy innego z naszych podopiecznych.

Wczoraj również odbyło się robocze zebranie członków TPZ. Zostały na nim omówione bieżące sprawy dotyczące aktualnych działań TPZ oraz wyznaczone zadania na najbliższe dni. W zebraniu wzięły udział nasze nowe wolontariuszki, które zdecydowały się pomagać w pracy na rzecz zwierząt.

poniedziałek, 18 lipca 2011

W schronisku w Różannej

Od początku "odrodzenia się" Towarzystwa staraliśmy się uzyskać od władz miasta pozwolenia na prowadzenie wolontariatu w gminnym schronisku dla zwierząt. Ostatecznie umowa w tej sprawie została podpisana i dziś oficjalnie po raz pierwszy pojechałyśmy do Różannej. Wrażenia? Przede wszystkim niesamowity hałas gdy tylko podjechałyśmy autem pod bramę. Wszystkie psy ujadały przez cały czas naszego tam pobytu. Niektóre wspinały się po siatce boksów prosząc o chwilę fizycznego kontaktu z człowiekiem - wsadzały pyszczki w oczka siatki nadstawiając je do głaskania. Głaskałyśmy - a jakże. A one przepychały się zazdrosne o każdy nasz dotyk...
Zrobiłyśmy kilka zdjęć.






Jeśli chodzi o warunki  bytowe psów to na pierwszy rzut oka są OK. Boksy nie są przepełnione, jest czysto. Każdy pies ma przypięty do obroży numer identyfikacyjny. 
Następna wizyta zaplanowana na piątek. Tym razem planujemy zabrać kilka psów na spacer i spróbować je wyczesać.

czwartek, 14 lipca 2011

Najmodniejszy gadżet miłośników psów

Bądź modny! Wychodząc z psem zawsze miej przy sobie woreczki do sprzątania po swoim czworonogu!


Sprzątaj po swoim pupilu.
Daj przykład. Niech się inni wstydzą ;)

środa, 13 lipca 2011

Ręce opadają...

Jesteśmy po to, aby pomagać - więc pomagamy wszystkim, którzy się do nas zgłaszają. Poświęcamy im własny czas, zaangażowanie i pieniądze. Dlatego gdy widzimy, że nasz wysiłek idzie na marne po prostu ręce opadają...
W zeszłym miesiącu pewna pani - właścicielka suczki - poprosiła nas o pomoc. Chciała swoją psinę wysterylizować, ale nie stać ją było na zabieg. Okazało się, że sunia jest już w zaawansowanej ciąży. Pani szczeniaków mieć nie chciała. Ponieważ w tak wysokiej ciąży nie przeprowadza się sterylizacji (może być zagrożeniem dla życia zwierzaka) zdecydowałyśmy się podać środki poronne - dość kosztowne, których zakup sfinansowałyśmy z własnej kieszeni. Pani obiecała przypilnować suczkę aż do momentu zabiegu sterylizacji, na jaki umówiłyśmy się w terminie późniejszym. I wszystko byłoby w najlepszym porządku. Tymczasem od kilku dni suczka biega po mieście bez kontroli, a za nią stada psów. Szykuje się powtórka z rozrywki. Co mamy powiedzieć, gdy za chwilę ta sama pani zjawi się z prośbą o kolejną interwencję? Jeszcze raz pomóc? Czy odmówić, a potem zbierać z ulicy szczeniaki, których nie chce zatrzymać?

wtorek, 12 lipca 2011

Kim jesteśmy i co robimy.

Jesteśmy grupą ludzi w różnym wieku i różnych zawodów. Łączy  nas to, że nie potrafimy być obojętni na krzywdę wyrządzaną zwierzętom. Kilka miesięcy temu nasze drogi się skrzyżowały i postanowiliśmy wspólnie reanimować istniejące w naszym mieście Towarzystwo. Udało się :)
Głównym celem naszej działalności są działania na rzecz humanitarnego traktowania zwierząt. W miarę naszych skromnych możliwości staramy się propagować prawidłowe postawy wobec zwierząt. Chcemy uświadamiać ludziom tę oczywistą prawdę, że ZWIERZE NIE JEST RZECZĄ. Myśli, czuje i cierpi, a posiadanie psa czy kota to ogromna odpowiedzialność i obowiązek.
Na ile jesteśmy w stanie pomagamy także tym zwierzakom, których los skrzywdził. Przede wszystkim próbujemy znaleźć dla nich nowe, bezpieczne domy.
W najbliższym czasie ruszamy też z wolontariatem w schronisku dla bezdomnych zwierząt.
Przed nami ogromna praca. Trzymajcie za nas kciuki !