Dziś brama schroniska stała otworem gościnnie zapraszając nas do środka. Pełne zapału do pracy przekroczyłyśmy progi. W planach był spacer z suczkami z boksu nr 16. Ale jak to czasem bywa z planami - nie zawsze są warunki do ich realizacji. My napotkałyśmy na opór ze strony samych psiaków. O ile przez ogrodzenie boksu pchają się do głaskania skacząc po sobie nawzajem, o tyle przy próbie wyprowadzenia ich z boksu wpadały w panikę. Dałyśmy więc spokój wyprowadzaniu - socjalizacja wyglądała w ten sposób, że to my pofatygowałyśmy się do nich do boksu i tam odbywało się głaskanie i próby czesania.
Jeszcze jedna próba spaceru podjęta została z suczkami z boksu nr 12. Tym razem odniosłyśmy maleńki sukces - jedna pannica pozwoliła się wyprowadzić. Wyczesana została na zewnątrz i przeszła się na smyczy po okolicy.
Wygląda na to, że czeka nas o wiele więcej wysiłku niż zakładałyśmy przy pierwszej wizycie w schronisku. Psiaki boją się smyczy, nie nawykły do wychodzenia z boksów. Fatalnie wygląda ich sierść (zwłaszcza tych długowłosych) i pazury. Niektóre mają na ciele rany. Chciałoby się od razy psy wykąpać, wyczesać, wystrzyc - ale niestety potrzeba na to czasu, aby zwierzęta nas poznały, zaufały nam i pozwoliły na te wszystkie zabiegi.
Dziewczyny z boksu 12 :)
Masza i czesanie.
"Uśmiech proszę" - Tenora pozuje do fotografii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz