Od początku "odrodzenia się" Towarzystwa staraliśmy się uzyskać od władz miasta pozwolenia na prowadzenie wolontariatu w gminnym schronisku dla zwierząt. Ostatecznie umowa w tej sprawie została podpisana i dziś oficjalnie po raz pierwszy pojechałyśmy do Różannej. Wrażenia? Przede wszystkim niesamowity hałas gdy tylko podjechałyśmy autem pod bramę. Wszystkie psy ujadały przez cały czas naszego tam pobytu. Niektóre wspinały się po siatce boksów prosząc o chwilę fizycznego kontaktu z człowiekiem - wsadzały pyszczki w oczka siatki nadstawiając je do głaskania. Głaskałyśmy - a jakże. A one przepychały się zazdrosne o każdy nasz dotyk...
Zrobiłyśmy kilka zdjęć.
Jeśli chodzi o warunki bytowe psów to na pierwszy rzut oka są OK. Boksy nie są przepełnione, jest czysto. Każdy pies ma przypięty do obroży numer identyfikacyjny.
Następna wizyta zaplanowana na piątek. Tym razem planujemy zabrać kilka psów na spacer i spróbować je wyczesać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz