Stary Syberia był tak zaniedbany, że sfilcowana sierść zwisająca kłębami w różnych miejscach przeszkadzała mu w normalnym funkcjonowaniu. Pies zaczynał mieć problemy z chodzeniem. Ponieważ nie sposób było wyczesać jednego wielkiego kołtuna jakim był, musieliśmy go wystrzyc. Zaopatrzeni w specjalistyczny sprzęt fryzjerski zjawiliśmy się dziś w schronisku - razem z weterynarzem, który podał psu środek uspokajający. I zaczęła się ciężka praca. Stępiło się kilka ostrzy w maszynce, ale Syberia pozbył się masy zbędnych kudłów i jakby odmłodniał. Ma teraz uroczą "fryzurę" na lwa - piękną grzywę i uroczą kitkę na końcu ogona :) Przy okazji obcięliśmy mu pazury i podaliśmy nawilżające kropelki do oczu.
Kiedy wychodziliśmy z jego boksu wracał do siebie - tj. zaczynał się poruszać, a nawet pokazywać zęby :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz